Dzisiaj wyjeżdżamy, ale mam do opisania całe dwa dni. Niestety mam zaległości i muszę sobie przypomnieć co działo się w Kuala Lumpur.
Kuala Lumpur dzień drugi
Tak naprawdę drugiego dnia chcieliśmy zobaczyć dwie rzeczy. Trojkę Fostera i duże Akwarium.
Budynek Fostera to nowoczesna mieszkaniówka o bardzo ciekawej architekturze. Mam nadzieję, że zdjęcia których Andrzej zrobił tysiące, może pokażą co nieco. Rzeczywiście budynek zachwyca swoją sylwetką i skalą. Wysoki parter na ok 7 m robi wrażenie. Wszystko jest przemyślane i dopracowane. Weszliśmy do środka, żeby zobaczyć wnętrza. No i nie mogę przestać o tym myśleć. Jestem po prostu zauroczona takim fragmentem o powierzcni trójkąta, wys 7 m. Na podłodze wykładzina, betonowa ściana i setki metrów przepięknej tkaniny. A ja mam słabość do tkanin. A ta była idealna. No i do tego dwie piękne stojące lampy. Dawno nie widziałam tak pięknego wnętrza. Po prostu doskonałe. Dorotka mnie zrozumie.
Akwarium też było imponujące. Przechodziło się szklanymi tunelami, a nad głowami pływały wielkie rekiny i płaszczki. Ogromne ryby na wyciągnięcie ręki to było coś dziwnego. W terrariach były węże, żaby, skorpiony i inne robaki. Węże udawały, że są z plastiku. I prawie nabraliśmy się. Po południu zobaczyliśmy jeszcze Plac Merdeka, Pałac Sultan Abdul Samad i stary remontowany meczet obok. Potem zaczęło padać i postanowiliśmy przejechać się kolejką naziemną i zobaczyć inne rejony miasta. Pod wieczór dotarliśmy do dworca kolejowego, bo o 23 mieliśmy pociąg do Singapuru. W jakiejś hinduskiej jadłodajni udało nam się odpalić Skype'a i porozmawiać z dziećmi, pierwszy raz połączenie było tak dobrej jakości. Pociąg był opóżniony tylko pół godz. Po przyłożeniu głów do poduszki zasnęliśmy od razu i obudził nas dopiero celnik na granicy następnego dnia rano.
Singapur dzień przedostatni
Mieliśmmy jeszcze ambitne plany na Singapur. Kasia zabrała nas do Urzędu Miasta Państwa. Bo to jedno i to samo. Spędziliśmy tam ze dwie godziny. Było to bardzo ciekawe doświadczenie socjologiczne. Jak może funkcjonować urząd i jakie obowiązują standardy. Byliśmy w szoku.
Potem pojechaliśmy do hotelu z łodzią ogrodem na dachu pod nazwą Marina Bay Sands. To taka wizytówka miasta. Bardzo charakterystyczna. Wjechaliśmy na taras widokowy i jeszcze raz obejrzeliśmy panoramę miasta. Zaczęło padać i padało już do końca dnia. Ale udało nam się dotrzeć do hinduskiej dzielnicy na pyszną kolację. Ja nie miałam już siły na nocne eskapady, więc wróciliśmy do domu, gdzie zasnęłam natychmiast.
Singapur dzień ostatni
Dzisiaj już wyjeżdżamy, w nocy o 24. Postanowiliśmy zrezygnować z planów na ten dzień i nie poszliśmy do ZOO. Zostawiamy to na następny raz. Wybraliśmy się na spacer nad morze, parę kroków od domu. Tam napiliśmy się soku z trzciny cukrowej. Był pyszny i orzeżwiający. Pogoda dzisiaj była ciężka i lepka. Zbierało się na burzę. Lunęło ok 4 tej i od razu poprawiła sie atmosfera. Niestety nadal jest bardzo wilgotno. Nad morzem dzisiaj było mnóstwo statków i wszystkie na coś czekały. To niecodzienny widok tak mieć prawie w zasięgu ręki setki dużych statków. Singapur to w zasadzie miasto ogród. Takie mają założenia i realizują je już od 50 lat. Myślę, że z dużym skutkiem. Tereny zielone są bardzo zadbane, starannie zaprojektowane i otwarte dla mieszkańców. W weekendy dużo ludzi biega, spaceruje, griluje. Przychodzą całymi rodzinami.
W zasadzie to nie mogę już pisać, bo myśle tylko o domu o Warszawie. Już nie mogę się doczekać kiedy zobaczę moją Nisię. Tęsknię za wszystkimi przyjaciółmi. Do zobaczenia w Warszawie.




















Bardzo przyjemnie oglądało się z Wami Singapur. Szkoda, że trafiliście na tak kiepską pogodę. Nadrobimy zaległości następnym razem!
OdpowiedzUsuńPozdrówcie Warszawę -
Kasia
Świetne zdjęcia z singapuru!
OdpowiedzUsuń