W piątek 8 lutego mieliśmy jeszcze pół dnia w Chiang Mai. Poszliśmy na masaż w to samo miejsce i jeszcze na basen. Potem zjedliśmy obiad na tzw. ulicy. Zamówiliśmy krewetki i kalmary w cieście. Nigdy w życiu nie jadłam lepszych. To było niebo w gębie. Kruche, delikatne, rozpływające się w ustach. Nie wiedziałam, że krewetki i kalmary mogą być takie dobre.
O czwartej po południu wsiedliśmy do naszego pociągu, kyóry o dziwo odjechał o czasie.
Przespaliśmy całą noc i nad ranem byliśmy z powrotem w Bangkoku. Dotarcie do nowego hotelu nie stanowiło już problemu, gdyż stolicę Tajlandii znamy już jak własną kieszeń.
Dosyć szybko podjęliśmy decyzję o wykupieniu transportu do Kammbodży doSiem Reap,który jest naszym następnym celem podróży. W poniedziałek okaże się czy to była dobra decyzja.
W południe popłynęliśmy zobaczyć nowoczesne oblicze Bangkoku. No i robi wrażenie!
To zupełnie inny świat. Nowoczesne centra handlowe, wieżowce,szybka kolej naziemna i ludzie ubrani jakoś inaczej ,to na prawdę wielki świat. Ale ja i tak wolę te klimatyczne obszary starego miasta z charakterystycznym ulicznym handlem i pysznym tajskim jedzeniem.
Wieczorem pojechaliśmy tuk tukiem do China Town,bo właśnie mamy chiński nowy rok. Rok węża. Zobaczycie na zdjęciach co tam się działo. Ogólnie czerwień,złoto,mnóstwo ludzi, lampiony i setki straganów ze wszystkim.
W niedzielę też cały dzień zwiedzaliśmy nieznane rejony Bangkoku. Zdobyte doświadczenie bardzo pomagało w poruszaniu się po tej wielkiej aglomeracji.
Jutro z samego rana czeka nas całodniowa podróż do Siem Reap. Nie będzie łatwo !
Nie wiem kiedy będzie następny wpis,ale sprawia mi to pisanie dużo radości, więc na pewno będę kontynuować moje blogowanie.













Super blog Julitta! Świetnie się czyta (teraz jak już wreszcie zaczął działac i wszystko się wyświetla jak należy), koniecznie pisz dalej.
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaje, że nasz następny dłuższy wyjazd będzie też do Tajlandii!
Pozdrawiam z (znów) deszczowego Singapuru -
Kasia