niedziela, 10 lutego 2013

Powrót do Bangkoku

W piątek 8 lutego mieliśmy jeszcze pół dnia w Chiang Mai. Poszliśmy na masaż w to samo miejsce i jeszcze na basen. Potem zjedliśmy obiad na tzw. ulicy. Zamówiliśmy krewetki i kalmary w cieście. Nigdy w życiu nie jadłam lepszych. To było niebo w gębie. Kruche, delikatne, rozpływające się w ustach. Nie wiedziałam, że krewetki i kalmary mogą być takie dobre.
O czwartej po południu wsiedliśmy do naszego pociągu, kyóry o dziwo odjechał o czasie.
Przespaliśmy całą noc i nad ranem byliśmy z powrotem w Bangkoku. Dotarcie do nowego hotelu nie stanowiło już problemu, gdyż stolicę Tajlandii znamy już jak własną kieszeń.
Dosyć szybko podjęliśmy decyzję o wykupieniu transportu do Kammbodży doSiem Reap,który jest naszym następnym celem podróży. W poniedziałek okaże się czy to była dobra decyzja.
W południe popłynęliśmy zobaczyć nowoczesne oblicze Bangkoku. No i robi wrażenie!
To zupełnie inny świat. Nowoczesne centra handlowe, wieżowce,szybka kolej naziemna i ludzie ubrani jakoś inaczej ,to na prawdę wielki świat. Ale ja i tak wolę te klimatyczne obszary starego miasta z charakterystycznym ulicznym handlem i pysznym tajskim jedzeniem.
Wieczorem pojechaliśmy tuk tukiem do China Town,bo właśnie mamy chiński nowy rok. Rok węża. Zobaczycie na zdjęciach co tam się działo. Ogólnie czerwień,złoto,mnóstwo ludzi, lampiony i setki straganów ze wszystkim.
W niedzielę też cały dzień zwiedzaliśmy nieznane rejony Bangkoku. Zdobyte doświadczenie bardzo pomagało w poruszaniu się po tej wielkiej aglomeracji.
Jutro z samego rana czeka nas całodniowa podróż do Siem Reap. Nie będzie łatwo !
Nie wiem kiedy będzie następny wpis,ale sprawia mi to pisanie dużo radości, więc na pewno będę kontynuować moje blogowanie.




























1 komentarz:

  1. Super blog Julitta! Świetnie się czyta (teraz jak już wreszcie zaczął działac i wszystko się wyświetla jak należy), koniecznie pisz dalej.
    Coś mi się wydaje, że nasz następny dłuższy wyjazd będzie też do Tajlandii!
    Pozdrawiam z (znów) deszczowego Singapuru -
    Kasia

    OdpowiedzUsuń