Niestety straciłam jednego posta i muszę napisać go od nowa.
Do granicy z Kambodżą jechaliśmy całkiem sprawnie. Kilka kilometrów przed przejściem granicznym zaczęły się próby naciągania podróżnych na dodatkowe opłaty. I to nie małe. Jakieś 1 000 batów(100 zł) za pseudo wizę. Dzięki informacjom z innych blogów wiedzieliśmy, że wiza jest tylko jedna i to na granicy po stronie Kambodżańskiej i kosztuje 20$ każda.
Ale naciski były tak duże, że większość zapłaciła. Tylko my i dwie młode Argentynki nie zapłaciliśmy. Było nerwowo i nieprzyjemnie. Facet był bardzo niezadowolony i nie omieszkał to okazać. Jednak nie daliśmy się mafii !!!! Zawieźli naszą czwórkę na granicę i zostawili. Jedynym śladem, że mamy bilety do samego Siem Reap były przyklejone różowe kwadraciki do ubrań. Jak w przedszkolu. W kolejce po wizę było mnóstwo kwadracików i to w różnych kolorach. Żeby łatwiej było wyłapać pacjentów do konkretnych autobusów.
Dodam tylko, że osoby które zapłaciły, stały w tej samej kolejce po wizę. Zajęło nam to ok 4 godz. O 6 wieczorem mieliśmy być na miejscu, a o 5 tej byliśmy jeszcze na granicy. A my nie mieliśmy rezerwacji w żadnym hotelu. Dotarliśmy do Siem Reap przed 10 wieczorem. Była już czarna noc. Niestety wizja spania na ławce w parku prawie się sprawdziła. Nie było nigdzie wolnego pokoju. W mieście gdzie jest 320 hoteli nie było gdzie spać. Krążyliśmy tuk tukiem 2 godz i nic. Nie tylko my. W końcu ktoś nas przygarnął i dostaliśmy miejsce na materacu w lobby hotelowym. To była surrealistyczna sytuacja. Ale kosztowało to nas to tylko 5$.
Cały następny dzień zwiedzaliśmy Angkor Wat. Zrobiliśmy tzw małe kółko.
Kambodża jest krajem ze świata komunistycznego i niestety widać to od granicy. Brud, smród i jakieś przygnębienie. Jedynie słuszny ustrój zebrał swoje żniwo.
Ale Angkor Wat naprawdę robi wrażenie, zwłaszcza skalą całego założenia. To obszar ok 400 km kw z rozsianymi świątyniami z IX- XIII wieku. Mam nadzieję, że na zdjęciach będzie to widać.
Dzisiaj spaliśmy już w normalnym pokoju hotelowym, nistety trochę drogim. Właśnie ruszamy na drugi dzień zwiedzania i chcemy zrobić tzw duże kółko.




















Jestem bardzo dumny z moich rodziców!;) brawo mamo! Świetny blog;) miłego wypoczynku życzy Syn!
OdpowiedzUsuńJulittka,
OdpowiedzUsuńTe swiatynie sa nieprawdopodobne. Nie sluchaj Andrzeja i zamieszczaj duzo zdjec, coby robaczkom niepodrozujacym w taakie dalekie kraje, troszeczke przyblizyc tamtej fascynujacy swiat.
Pozdrawiamy goraco!
Magda i Marek